piątek, 24 lutego 2012

Trzy grzechy główne mistrzów gry

Rzadko piszę coś innego niż tylko raporty z sesji czy recenzje, ale ostatnia sesja, w której pierwszy raz od długiego czasu wziąłem udział, jako gracz, nakłoniła mnie do przemyśleń. Przemyśleń, czego nie powinien robić mistrz gry. Zapewne sam wielokrotnie popełniam te błędy, dlatego jest to też mój przypominacz dla mnie, czego nie robić swoim graczom, bo sam tego nie lubię.

No, ale może po kolei, ostatnio miałem przyjemność zagrać w całkiem miłą sesje u niejakiego Maćka w Neuroshimę. Kompletnie podekscytowany tym, że po tylu latach (system posiadam od momentu wyjścia) w końcu to nie ja będę musiał mistrzować, zacząłem tworzyć w głowie postać. Wiadomo, standardowe obmyślenie typu kto, po co, dlaczego. W głowie ułożył mi się piękny obraz kowboja z teksasu, na najlepszym możliwym koniu i z magnum. Wiele nie myśląc, przystąpiłem do dzieła tworzenia. Oczywiście, Neuroshima jest tak zbudowana, że musiałem poświęcić trochę początkowych umiejętności, aby móc wykupić swój wymarzony sprzęt. Postać gotowa, przychodzimy na sesje, nawet nie zauważyłem, aby mistrz gry przejrzał nasze karty postaci, zaczyna prowadzić.  No i zaczyna się. Bez żadnej możliwości obrony w ciągu 15 minut tracę swój początkowy sprzęt. Sprzęt, który kupiłem poświęcając umiejętności swojej postaci. Na domiar złego, nie dostałem żadnej okazji, aby odzyskać dokładnie to, co posiadałem. Oczywiście, na koniec sesji wpadł nam w ręce jakiś sprzęt, ale nie dostałem żadnej możliwości odzyskania swojego właściwego ekwipunku. I to jest właśnie pierwsza rzecz, której nie lubię, gdy ktoś mi prowadzi. Nie mam nic przeciwko utracie rzeczy, ale po pierwsze, powinna ona wynikać z mojej głupoty i braku umiejętności a po drugie, powinienem dostać szansę odzyskać swoje przedmioty. Tłumaczenie tego, że wiem, co czujesz, sam tak wiele razy miałem, niestety, ale jest kiepskie. Ja rozumiem, gdy gracze mają nadmiar sprzętu, bogacą się w cholerę itp, ale gdy dochodzi do takich akcji na samym początku gry, to mi się z miejsca odechciewa grać.

Kolejną rzeczą, której nie lubię, jest zawyżanie umiejętności NPCów. Tu inna historia, swego czasu z Bąkiem i Wampirkiem zaczęliśmy grać nockę w Warhammera pierwszą edycję. Jak mnie pamięć nie myli, prawie rok temu to było. Padło na to, że prowadzić będzie Bąku. Zrobiliśmy na szybko jakieś postacie, nawet do końca nie pamiętam, jakie.  MG zaczyna na szybko prowadzić, nie pamiętam już dokładnej sytuacji, w każdym razie jakiś szlachetka i jego pachołowie (tak, to słowo pamiętam dobrze, pachołowie) wdaje się z nami w dyskusje. Oczywiście, jako że na wprost mnie poza szlachcicem są zwykli pachołowie, nie namyślam się zbytnio i nie uginam karku. Oczywiście wychodzi na to, że pachołowie mają rozpiski Rycerzy Pantery albo innej elitarnej formacji. Szybko zostaje sprowadzony na ziemie, a mistrz gry tłumaczy, że każdy szlachcic ma takich potężnych pachołów. I to jest właśnie to, co mówię, jeśli mam do czynienia z pachołami, to oczekuję od nich, że będą twardzi jak pachołowie. Jeśli MG chce użyć silniejszych przeciwników, powinien po prostu na starcie do zrozumienia dać, że mam do czynienia z elitarnym oddziałem rycerstwa zaprawionym w bojach.

Kolejna rzecz, która mnie wkurza, znowu będzie przyprawiona opowieścią z ostatniej sesji. Gdy już straciłem ekwipunek kompletnie bez możliwości obrony, moja postać obudziła się w celi, w której była przywiązana do ściany. Po dłuższej wymianie zdań, MG jasno mi dał do zrozumienia, że zupełnie nic nie mogę zrobić, mogę tylko wisieć i czekać. I kompletnie nie rozumiem, po co był zabieg, podczas którego jako gracz dostałem wolną wolę, ale była ona na nic, gdyż zupełnie nic poza czekaniem nie mogłem zrobić. W takim momencie powinien być Fast forward, ładna opowieść, co się dokładnie dzieje i nie robienie złudnych nadziei, że gracze mogą być czymś więcej poza biernymi obserwatorami. Gdy już gracz dostaje wolną wolę, on chce coś zrobić i popisać się swoją kreatywnością. Jasne, można raz na jakiś czas wprowadzić element beznadziejności, ale może być on lepiej stworzony (np. dać możliwość ucieczki, ale złapać gracza tuż przy wyjściu i sprowadzić go na ziemię).

Oto dla mnie trzy grzechy główne mistrzów gry, które zapewne wielokrotnie sam popełniałem. Jeśli kiedyś któremukolwiek graczowi zrobię jedno z powyższych, poproszę go o to, aby wysłał mi tą notkę i powytykał, że jestem hipokrytą. I mam nadzieje, że w przyszłości osoby, z którymi gram wezmą sobie to do serca, bo w końcu RPG jest po to, aby nasz wszystkich bawić, a nie tworzyć niepotrzebne wkurzenie u niektórych osób.

14 komentarzy:

  1. Po taki wpisie, nie pozostaje nic innego, niż zrobić sobie ksero postaci graczy, a potem wraz z nimi, wielkim oczojebnym zakreślaczem oznaczyć 2-3 kluczowe dla postaci - ale przecież przede wszystkim dla gracza - kwestie. Sprzęcior, skilla, a może nawet sposób bycia, czy to jak bg chce być postrzegany (nawet jeśli nie umie tego odgrywać). Takie dane to potężna broń - narzędzie do rozwinięcia fabuły, w która gracz chętnie się zaangażuje, a zarazem lista wymarzonych prezentów gwiazdkowych. Jak każda broń, może być również użyta aby skrzywdzić właściciela. Nie trzeba być wielce doświadczonym MG, aby uderzyć tam gdzie naprawdę zaboli, i każdy z nas ma na koncie brudne takie zagrywki. Niemniej podpisuje się pod powyższym apelem - nagradzajcie i karzcie jak wola wasza, ale - na bogów! - róbcie to świadomie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie chodzi o to, że najbardziej bolą przedmioty, które stanowią o stylu i byciu postaci. Co to za kowboj z teksasu, który nawet szkapy nie ma, co to za rycerz pantery bez zbroi i odpowiednich symbolów itp itd. Takie rzeczy stanowią o postaciach i tym kim są. Jasne, zabierajcie, ale po prostu, dajcie mi się obronić albo dajcie szansę potem odzyskać coś w miarę podobnego ;) .

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja bym jeszcze dopisał do listy grzechów namiętność turlania: mówię szkapie wiśta, a MG każe turlać. Mówię hetta, każe turlać. Wiążę buty - każe turlać z modyfikatorem ujemnym -10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Turlactwo na maksa samo w sobie nie jest błędem, są ludzie którzy kochają takie rzeczy. Ja jeśli wiem, że MG turla zamiłowanie, to raczej unikam takich sesji, z drugiej strony w Wolsungu raczej zarządzam sam sporo testów. Wiadomo, dla niektórych najlepszy jest złoty środek, inni bawią się dobrze gdy opowiadają sobie historie bez rzutów a jeszcze inni kochają robić testy czy postaci udaje się oddychać. Trudno to nazwać grzechem MG, a jedynie źle dobranymi preferencjami wśród grających ;) .

      Usuń
  4. Są gorsze grzechy, oj są - co prawda, wynikają całkowicie z laictwa, ale potrafią napsuć krwi.
    Gramy bez systemu, ot, w pełni narracyjna sytuacja i K100.
    Sytuacja, w której jestem elfim rewolucjonistą, do tego jestem głodny, nieuzbrojony i nie posiadam w zasadzie żadnych umiejętności ani kontaktów. Posiadam też towarzyszy - wyswobodzonych niewolników - sztuk 2 - również bez żadnego ekwipunku i przeszkolenia.

    MG: Teraz powinieneś iść do miasta.
    Gracz: Może jestem lekko przygłupawy, ale nie na tyle, by wpakować się w ręce straży, skoro za moją głowę jest nagroda. Zostanę na podgrodziu.
    MG: Nie możesz - musisz iść do miasta.
    Gracz: Po co?
    MG: Bo ja tak mówię?
    Oczywiście, w mieście złapała nas straż - mimo naszych usilnych starań. Pochwycili nas mimo możliwie jak najbardziej zmienionych wyglądów, w środku nocy w kanale. Zawsze byłem fanem w pełni zmilitaryzowanych plutonów straży miejskiej wędrujących po kanałach spokojnego miasta na uboczu poszukujących elfich rewolucjonistów w kanałach.

    Takie dążenie do celu na siłę jest wyjątkowo zniechęcające. Wystarczyło przecież dać nam powód - NPC towarzysz którego trzeba wydostać, wiadomość do przekazania czy coś i z pewnością bardziej lub mniej chętnie byśmy to kupili. Wiele by to MG nie kosztowało, a gracze mieliby zupełnie inne podejście do reszty przygoda, która miała w gruncie rzeczy potencjał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale to już kompletna nieumiejętność prowadzenia i z takimi ludźmi nie gra się póki się nie nauczą paru podstawowych zasad (w tym właśnie nie zmuszaniu postaci graczy do czegoś bez powodu). Ale fakt, tyle że w ekipach z którymi ja gram, to się już nie zdarza, bo mamy trochę zbyt dużo doświadczenia w graniu. Zwłaszcza że jak sam piszesz, graczom czasami wystarczy dać błahy powód aby gdzieś poszli. Bo wiadomo że MG tam coś fajnego zaplanował, więc siłą rzeczy trzeba sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej, że przecież skoro nie chcieliśmy iść dać się złapać i planowaliśmy oszukać przeznaczenie MG mógł zaimprowizować. Ten sam pluton kanałowej straży mógł nas dopaść w trakcie snu, albo ktoś mógł uprzejmie donieść, że na podgrodziu znajduje się jakaś paskudna szajka przestępcza złożona z cherlawych elfów.
      Tak w gwoli ścisłości - to była moja ostatnia sesyjka rozegrana z tą panią.

      Tak poza tematem, ktoś chętny do rozegrania wirtualnie zewu cthulhu, najlepiej pon-pt, godz 8:00 do 16:00? Jak co, to mam podręczniki w formie ebooków i całkiem niezły zestaw opowiadań (i nie czuję się dosyć dobrym MG)

      Usuń
    2. Wirtualnie na jakiej platformie? Teoretycznie mogę grać, bo ostatnio w tych godzinach w tygodniu zwykle jestem w domu. Gorzej, ze nie jesteś dobrym MG, bo to może utrudnić rozegranie sesji przez sieć :D .

      Mogła zrobić wszystko, multum opcji. A jeśli MG nie umie improwizować, to niestety, ale nie powinien brać się za prowadzenie sesji. Pamiętam, jak raz Misiek i Żmudi u mnie za cholerę nie chcieli wyruszyć na niebezpieczną podróż, bo dałem im złą motywacje. Kompletnie mnie zabili tym, że przez pół roku siedzieli w domu, wtedy zacząłem szukać inspiracji na to, jak to gówno dalej pociągnąć i nie zmuszać ich siłą do przygody... Ale to w sumie chyba najgorsze co może zrobić gracz - nie chcieć przygody...

      Usuń
    3. Zajmuję się teraz małym projekcikiem. Dosyć prosty skrypt php + js do przeprowadzania sesji wszelakich.
      http://screenshooter.net/9767455/WoWScrn_031212_112822

      jak na to spojrzysz, to pewnie załapiesz o co chodzi ;)

      Usuń
    4. Wygląda w porządku, pytanie tylko jak z implementacją różnych mechanik do tego. Znaczy, wiem że się da, pytanie czy ci się chce :-) . Choć ogólnie platformy pisane tracą w stosunku do platform głosowych, więc zapewne będą znane bolączki z irca ;P

      Usuń
    5. Bajer ma polegać na tym, że MG ustala schemat karty(lub importuje z pliku tekstowego) i to wszystko, jeżeli chodzi o mechanikę
      Na pomoc pędzić będzie też ekipie prosty notatnik czy jeszcze banalniejszy skrypt do generowania podziemi dla mg.
      Niestety, u mnie platformy głosowe odpadają. Czas na granie mam gdy jestem w pracy i gadanie do komputera o starożytnych przedwiecznych, czy wymawianie inkantacji cthulhu może zostać odebrane negatywnie przez szefostwo. :D

      Usuń
    6. Wiesz, nie każdy system opiera się jedynie na kostkach, niektóre wykorzystują też karty i żetony (np Wolsung:P).
      Co do czasu na granie, to kumam bazę, spoko :D. Jednak jak już mam grać po sieci, to wole głosową formę... ;)

      Usuń
  6. A w ogóle, to szkoda, że wcześniej nie mówiłeś mi, że prowadzisz takiego bloga. Umieszczę linka na aegnorze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Well, pisałem raz o nim, zwykle nie linkuje, bo jak sam widzisz, jest głównie dla mnie i moich graczy. Ostatnio coś mnie tak tchnęło, żeby się pochwalić po dłuższym okresie... :-) Jak chcesz, rzucaj gdzie chcesz, z kliknięcia w reklamy i tak mam ledwie 0.05 euro :D

      Usuń