wtorek, 21 września 2010

Raport z sesji Wolsungowej

Dnia 15 września rozegrano sesje. Była to pierwsza sesja w Wolsunga od dawna. Zmienił się jeden gracz, Żmudi zmienił postać (tylko dlatego, że zgubił starą postać). Pora więc trochę przedstawić, co się działo. Niech zapis będzie przydatny dla nas i dla MG;).

Tym razem w rolach głównych wystąpili John(ja, elf zabijaka, alfheimczyk, dziki mag, ryzykant i podrywacz, chodzący zawsze w garniturze i białych rękawiczkach, w nocy zamaskowany superbohater), !Xabile (ork spirytysta, syn szamana, wnuk szamana, sam szamana, śledczy, pochodzi Khemre, z granic kolonii Alfheimskich, detektyw korzystający z pomocy duchów, mówił coś o ubiorze, ale do końca nie pamiętam) i Jigit (orcza aktorka z Dekanu, nie pamiętam archetypu, występuje w teatrze, podobno specjalizuje się w wystąpieniach publicznych, namawiana na srebrny ekran przez Johna). W role wcielili się: Ja jako John, Żmudi jako !Xabile i Martyna jako Jigit. Poza Johnem, postacie są początkujące. Wszystko zaczyna się w Lyonesse, po powrocie Johna z Wotanii….

John wchodzi w posiadanie kamienicy w Northampton, sprzedając tym samym swoje nagrody z Heimburga. Kamienica posiada mieszkańców, w tym zupełnie przypadkiem dwóch pozostałych graczy. Szybkie wyjście na miasto, w celu uaktualnienia karty obywatelskiej kończy się kradzieżą portfela. Niestety bez aktywacji mocy przegrywam z Niziołkiem na parowych wrotkach. Pozostaje udać się do urzędu, aby wyrobić nową kartę. Trochę przeszkód na drodze, ale udany test perswazji i udaje się załatwić dokumenty na dzisiaj. Pozostaje udać się do fotografa. W między czasie w centrum handlowym, do którego wysłałem swojego lokaja na zakupy wybucha strzelanina. Wybiegając szybko od fotografa udaje się do centrum. Policja niestety niewiele wie i niewiele chce ujawnić. Po zaoferowaniu pomocy, udaje się po odbiór dokumentów oraz medalu, za moje zasługi dla pokoju w Wanadii.

Ceremonia wręczenia dokumentów i medalu jest bardzo prywatna. W rzeczywistości są na niej 4 osoby. Poza mną na uroczystości pojawia się !Xbille i Jigit, oraz wręczający dokumenty i medal Horace Erklin, pierwszy baron Erklin, obecny burmistrz Lyonesse. Po wręczeniu nam tego, co nam się należy burmistrz zwraca się z prośbą rozwikłania zagadki. Podaje list, który dziś otrzymał przed zamachem w centrum, w którym ktoś żąda kasy za zatrzymanie „potwora” odpowiedzialnego za te zamachy. Prosi graczy o pomoc w ujęciu autora listu i sprawcy zamachu.

Tutaj nastąpiło parę scen, w których moja postać zbyt aktywnie nie uczestniczyła. Najważniejsza jest wizyta w kostnicy, gdzie !Xbille używa swojej zdolności rasowej, aby dowiedzieć się coś więcej o zamachowcu. No i dowiaduje się tyle, że to niska postać, która miała jakąś broń automatyczną w siatkach na zakupy. Badany jest też list. Okazuje się, że osoba pisząca w trakcie pisania go jadła podłej jakości stek. Znudzony czekaniem na jakieś wyniki wracam do swojej kamienicy, by zacząć nocny patrol…

Jednak zanim udaje mi się przebrać w swojej super tajnej kryjówce, słyszę hałasy na strychu. Okazuje się, że to docent Jackob Hill (jeden z mieszkańców mojej kamienicy) wychodzi ze swojej kanciapy strychowej, mocno podenerwowany. Po dłuższej chwili przekonywania docent wyjawia swój sekret i powód swojego podenerwowania. Który zresztą dość szybko pokazuje się w kamienicy. Przełożeni szukają zbiegłego z własnością firmy pracownika. Przekonuje ich jednak dość łatwo, że docenta nie ma w domu, a swoim zachowaniem niepokoją resztę mieszkańców kamienicy. Docent przekazuje mi słoik dziwnych pigułek i prosi o możliwość noclegu u mojej służby. Na co przystałem.

Moja postać udaje się w końcu na patrol, brutalnie przerwany przez innych graczy, którzy chcą porozmawiać. Niestety nie zapamiętałem, co dokładnie chcieli od Johna pozostali gracze. Po załatwieniu sprawy z graczami, zaproszeniu na śniadanie, bohater wraca na swoje stanowisko. Zauważa, że z okna jego kamienicy coś się wytacza i zaczyna uciekać. Krótki pościg i okazuje się, że postać uciekła do biurowca w Tintagel District. Po przyjrzeniu się ochronie, John rezygnuje z próby wdarcia się na teren biurowca. Wraca do domu i kładzie się spać.

Na śniadaniu !Xabille dopytuje docenta o różne rzeczy, tymczasem ja zagaduje Jigit. Potem następuje parę scen, w których moja postać nie miała za dużego znaczenia. Wśród scen obiad z szefem docenta (którego !Xabille wydal swojemu szefostwu), ustalanie jakiś planów i na koniec, udanie się do baru.

Plan był prosty, Jigit przebrana za dowolnie inna postać wchodzi do baru i próbuje kupić pigułki zwane zębami Zachera. Przy okazji wynalezione przez Jacoba Hilla. Ja obserwuje całość z dachów, natomiast !Xabille ogląda z rogu knajpy, w którym zlokalizował się wcześniej. W drodze do lokalu w tramwaju następuje kolejny zamach. Niestety John zbyt długo czekał na reakcje i nie udało mu się ustalić, kto był zamachowcem. Próbuje ścigać postać, która uciekła do metra, niestety spalony test odwagi nie pozwala wejść do metra, w którym zaczyna się fetor. Dość szybko w dzielnicy występują zamieszki, które bezskutecznie swoimi przemowami próbuje uspokoić Jigit. Po dłuższej chwili wszystko się uspokaja, a my udajemy się na miejsce finalnej sceny tej sesji.

Jigit wchodzi do baru i zagaduje barmana, chce kupić od niego zęby Zachera. Tu pojawia się pierwszy problem, !Xabille niby opisał aktorce jak one wyglądają, ale nikt nie pokazał jej jak wyglądają dokładnie. Barman wyjmuje parę rodzajów pigułek i aktorka niestety nie wie, co zrobić. Po fiasku tego przedsięwzięcia !Xabille próbuje sam zdobyć zęby. Podchodzi do szefa orczej mafii z Czarnoborza, Grutasowa Vadiusa. Niestety, ta postać nie jest stworzona do gadania. Gracz wybitnie to pokazuje zaczynając jedno ze zdań od słów „wiem tyle, ze musiał byś mnie zabić”. Nim !Xabile dokończył swoje zdanie, zaczęła się bójka. Uradowany John wbiegł i ściągnął 3 statystów (kiepski rzut, gdyby poszło lepiej, zdjąłby cała grupę). Jigit zaczęła walczyć z pozostałą trójką, a !Xabille walczył sam na szefa i jego dwóch ochroniarzy. Orczy szamana już był prawie skończony (pochwycony i z jednym znacznikiem), ale na pomoc przyszedł John. !Xabille postanawia iść na całość i dobić szefa mafii. I udaje mu się, wyrzucając ponad 50. Resztę dobiliśmy szybko..

Tutaj następuje scena uzyskania informacji, które znajdują się w notesie naszego detektywa.

Z mojego punktu widzenia – początek sesji i zapoznanie graczy lekko wymuszone, choć w konwencji. Wielowątkowość na plus, ale MG nie dał zbyt dużo powodów do współpracy między graczami. Wątki tylko dla jednego gracza pojawiały się zbyt często. Brakuje nam też zgrania drużynowego takiego jak mieliśmy przy graniu w Operacje, ale pewnie się wyszlifujemy. Czekam na więcej!

12 komentarzy:

  1. Nie tylko dla tego że zgubił, ale po części dla tego;] Poza tym podoba mu się nowa postać bardziej niż stara!
    Dla nie wtajemniczonych !X to tak zwany klik, głoska wymawiana uderzaniem językiem o spód podniebienia jak gdy próbuje się tętent końskich kopyt paszczą naśladować.
    A jeśli chodzi o zgranie, to damy radę, nowy człowiek, nowe postacie, nic z czym nie mieliśmy już do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym gubieniem postaci, to jasne, tłumacz się :) . No ale faktem jest, że starą postać miałbyś problem odgrywać. Billy jest w dechę super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Śpieszę z wyjaśnieniem powodów niemal improwizowanego połączenia nowej drużyny i może i ciut naciąganych między nimi relacji. Po dwóch miesiącach mało lub jeszcze mniej skutecznych próbach dokoptowania gracza na miejsce Miskoffa byłem już gotowy pogodzić się z faktem że poprowadzę moim zaprawionym w bojach o Heimburg graczom spokojne, lokalne a wręcz kameralne śledztwo w Lyonesse. Zostałem jednak podwójnie zaskoczony - najpierw wyżej wspomniana zaginiona postać, co samo w sobie nie jest dla Żmudiego niczym nowym. Nowe było jednak połączenie Daredevilowego Kingpina z falloutowym Sulikiem. Jeszcze większym zaskoczeniem była świeża krew, która zjawiła się na sesji w oszałamiającym (biorąc pod uwagę wakacyjne poszukiwania gracza) czasie 48h od złożenia propozycji. Orcza aktorka teatralna (a jeszcze dzień wcześniej miała być odkrywcą naukowcem lub właśnie detektywem!) wkroczyła na scenę zdarzeń i kto wie do czego, oprócz pacyfikowania czarnoborskich gangów zdolny jest nowy skład :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, myślę że nasz team może teraz sporo. Niestety, potrzebujemy jeszcze kierowcy/technika. Bo obecnie to brakuje tego bardzo, a później okaże się że jeszcze bardziej. No ale nie kraczmy.

    Co do improwizacji - och, well. Ona zawsze się pojawia. Dobrze że dałeś radę w ogóle. My sami już jakoś się zgrywamy i tak. Akurat masz to szczęście, że jesteśmy graczami którzy bardziej stawiają na grupę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekipa jest dość zróżnicowania i wydaje mi się że ma spore możliwości, a że nie ma pełnego pokrycia często używanych umiejek? No cóż, tym bardziej liczę na konstruktywne wykorzystanie posiadanych zasobów, nie koniecznie tylko tych z karty, ale również z backgroundu postaci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, jest zróżnicowana, choć nie na tyle, żeby radzić sobie z każdym rodzajem wyzwań. Tym razem problem będzie z pościgami (choć ja tu dam radę coś wykrzesać, to niestety będę łatwo padał z powodu 3 znaczników:P). Generalnie ładnie widać, ze Wolsung to system pod 4 graczy. W 3 bardzo ciężko stworzyć coś co zapełnia wszystkie punkty.

    OdpowiedzUsuń
  7. I bardzo dobrze, w zupełności wystarcza jeden powergamer na pokładzie. Gdyby cała drużyna była zbudowana wyłącznie w celu zmaksymalizowania wydajności w aspekcie stricte mechaniki gry, to MG miałby całkiem spore zużycie słoni, tfu to jest golefantów ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeden? Wiesz, ja zawsze myślałem że jest nas dwóch, tyle że ja jeszcze zwracam większą uwagę na aspekty fabularne. Zresztą, nie ma co narzekać. Wolsung jest stworzony do powergamingu. A Golefanty są fajne, ale z tym to chyba poczekamy na "W pustyni i w puszczy"? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Póki nie zrobisz karty postaci w xls, nie będziesz wybierać cech postaci na podstawie statystycznego wykorzystania w umiejkach ani marudzić o pedeki niższe niż maks, to zostanie jeden - choć i ten "na szczęście skutecznie oddalił tę perspektywę (trzeciej kostki) rerollując postać" :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja wybrałem cechy tak, żeby zmaksować swoje umiejki. No i nie marudzę o pdki niższe niż maks, bo ja dostaje maks ;> . Zresztą, to ja pierwszy wpadłem na kombowanie mocy magicznej z gadżetem. Teraz jestem tylko kopiowany ;> . Zwróć uwagę, że moja postać poza tym co ma wymaksowane, to mało umie. A druga rzecz, jak myślisz, po co męczyłem cię o osiągnięcie rasowe? Musze wykupić drugą cechę rasową, żeby zachować tytuł najlepszego wojownika w drużynie (z podstawą ataku 17).

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak tak to przedstawiasz to naprawdę mam wrażenie że należy wam się pościg/ucieczka va banque z alternatywą legendarnego testu przyrody ]:>

    OdpowiedzUsuń
  12. Hyh, zobaczymy :P . Już mieliśmy dyskusje w drużynie która nie umie gadać... :)

    OdpowiedzUsuń