czwartek, 23 lutego 2012

Raport z sesji nr 6

Kampania nabiera rozpędu, wszystko idzie zgodnie z planem. No dobra, prawie zgodnie z planem. Kolejna sesja i kolejne zmiany w drużynie. Miło mi powitać na pokładzie Dagmarę, która dzięki nam zaczyna swoją przygodę z RPG. O ile klimatycznie Wolsung jest świetnym światem na początek przygody z RPG, tak mechanicznie będzie katorga… Fabuła idzie na przód, (choć patrząc na to z punktu widzenia, to tak de facto cofa się w czasie by odtworzyć pewne wydarzenia, no ale..) i za niedługo Grande Finale.

W rolach głównych wystąpili:

- Red Proudhoum -Elfi Arystokrata z Alfheimu, który postanowił porzucić swoje dotychczasowe życie, aby zasmakować życia pirata. Uzbrojony w rapier przekazywany z pokolenia na pokolenie i dwie sztuki pistoletów, posiadający własną fregatę "Morski Kurak"

- Grzegorz Hawira- Elf Artysta z Slawii, z niewyparzoną gębą, lubiący prowokować i zastraszający ludzi swoją laską.

- Hose Mendez - Ogr Technomag z Wysp Karmazynowych, wyposażony w Golemiczny pancerz, który ma w porcie łódkę.

- Saya Yuuki – Ludzka kobieta z Ozumu, biegająca w przykrótkim kimono, z kataną na plecach i poruszająca się na parocyklu.

W roli drugoplanowej:

- Josif Karczenko (śpi nawalony w swoim podmorskim kuraku)

Gracze po podróży w czasie znajdują się na wyspie, na której… nie ma bazy, w której byli. Problem staje się na tyle duży, gdy okazuje się, że nie mają żadnego środka transportu. Na szczęście, po chwili na plaży pojawia się Morski Kurak 64 (czy jakoś tak, nie pamiętam), wraz z doktorem na pokładzie.  Szybkie powitanie, przedstawienie reszcie, Sayi jako osoby, która może pomóc reszcie. Pomóc, bo jak szybko streszcza, Bemmet, graczom się nie udało powstrzymać Von Klopa i Nieumarła Rzesza wygrała wojnę. Gracze wiele nie myśląc, korzystają z dobrodziejstw ulepszonego Morskiego Kuraka i ruszają w stronę kontynentu.

Po drodze napotykają patrolową łódź rzeszy, którą postanawiają zatopić. Udaje się im to bez większych problemów, biorą w niewole paru żołnierzy i próbują zdobyć jakieś informacje. Niestety, bezskutecznie. Doktor wskazuje, że gracze powinni udać się do wojsk stacjonujących pod Casino Montana w Charybdzie, jako że tam pierwszy raz użyto wynalazków Von Klopa, aby przechylić szalę zwycięstwa na stronę Rzeszy.

Gracze bardzo szybko odnaleźli oddziały aliantów, do których dołączyli domagając się przydziału w miejscach, gdzie wg informacji doktora Rowna, miały pojawić się maszyny Von Klopa. Po małych problemach, slawijski generał z chęcią przyjął grupę dziwnych ludzi pod swoją opiekę. Akurat jego jednostki znajdowały w miejscu, do którego chcieli trafić bohaterowie. Po chwili oczekiwania na polu bitwy, oczom graczy pokazało się ogromne koło zagłady, wysokie na 10 metrów i uzbrojone po zęby.  Na szczęście, graczom udało się pokonać maszynę bez większego problemu. Problem zaczął się pojawiać, gdy pokazywały się kolejne. Ostatkiem sił jednak, Jose zamontował ładunek (czy tam rzucił) wybuchowy na ostatnim kole, zanim te zdążyło kogoś zaatakować.

Po bitwie wygranej przez aliantów, w obozie pojawia się doktor Rown, z informacjami. Odnalazł fabrykę kół zagłady i prosi graczy, aby przekonali generalicję, aby teren zbombardować. Dzięki wykazaniu się wyjątkowym męstwem w bitwie, bohaterowie nie mają problemu dostać się na spotkanie generałów. Mają ciche wsparcie ze strony slawijskiego generała, jednak pozostała 3 jest zatwardziała. Koniec końców, po długiej dyskusji, graczom udaje się przekonać wodzów, aby zaatakować fabrykę. I tu radośnie kończymy tą część opowieści.

Kolejna sesja, już szósta w naszej kampanii. Jak ładnie widać, wszystko powoli dąży do punktu kulminacyjnego. Czy gracze powstrzymają Von Klopa? Czy dowiedzą się, po co w tym wszystkim córka gubernatora Verientes? Jak Hose załatwia się mając zbroje na sobie? Odpowiedzi na te i inne nurtujące nas pytania, już w sobotę, w Grande Finale kompletnie improwizowanej kampanii, do której wcale nie wymyśliłem zakończenia dwa dni temu!

P.S. Mechanika pościgów ciągle do testowania, walka i dyskusja sprawdza się idealnie. Mechanicznie wszystko sprawnie, poziom trudności na kolejnej sesji +1 w walkach, pozostałe rzeczy bez zmian. Wszystko wskazuje na to, że kampanie uda mi się skończyć w sobotę, tak abyście zdobyli swoje upragnione osiągnięcia nadzwyczajne.  A tak poza tym, Heil Hydra!

4 komentarze:

  1. No to pozazdrościć świeżej krwi w drużynie ;-) To zawsze wnosi wiele do sesji, kiedy jest takie nowe spojrzenie na problemy, które wydawałby się dawno rozwiązane :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. A dzięki, dzięki. Ale generalnie wiesz, u mnie nie ma problemów ze świeżą krwią, jest jej ogólnie nadmiarowo. W swojej historii prowadziłem ponad 40 ludziom, dla których był to pierwszy raz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I spod moich skrzydeł wyszło wielu Graczy i Mistrzów Gry. Choć przyznam szczerze, że teraz z chęcią bym przygarnął jakaś świeżą krew :-P

    Ale w planach mam dołączenie Gracza, który już dłuuuuuugo nie grał :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Był jeden taki u mnie, ale w końcowym efekcie, nie znajduje czasu na grę z nami. A nie uważam żeby to były jakieś wygórowane wymagania, aby raz w miesiącu znaleźć czas na sesję. I to zwykle w niedzielę, kiedy większość praktycznie nic nie robi ;-) . Świerza krew ma ten problem, że łatwo się wykrusza jeśli system się jej nie spodoba.

    OdpowiedzUsuń